O mnie

Łuków, lubelskie, Poland

czwartek, 22 listopada 2007

Długa Przerwa

Dawno mnie tu nie było... Nie wiem czy chcecie abym kontynuował historię, dlatego przeprowadzę ankietę, a za parę dni się przekonamy. Jeśli pragniecie kontynuacji proszę o pisanie komentarzy z waszą prośbą, jeśli nie, proszę o komentarze z prośbą o zaprzestanie...

sobota, 3 listopada 2007

Untitled 19

-"mam juz malo czasu. musze zalatwic pewna sprawe i postaram sie jak najwiecej czasu spedzic z Toba"-napisałem do Karoliny. Nie czekałem na odpowiedź. Miałem naprawdę ważną sprawę do załatwienia

-No, no, no. Kogo my tu mamy. Naszego kochasia-rzekł "niski". W tym momencie uświadomiłem sobie że wciąż nie znałem jego imienia. Ale w tym momencie nie było mi ono już potrzebne.
-No, no, no. Kogo my tu mamy. Naszego podszytego tchórzem oszusta-odpowiedziałem
-Nie pozwalaj sobie. Mam tu większą władzę niż ty
-A wiesz ile mi ta twoja władza może zrobić?
-Może ci tak stłuc gębę że Karolina cię za Chiny nie pozna
-To samo ja mogę zrobić z tobą pokurczu.
-Jak mnie nazwałeś?
-Pokurczu. A co, głuchy?
-Ty...
-Skoroś taki wielki, to dlaczego musisz wykorzystywać swoich sługusów żeby mi coś zrobić?
-Oni są elementem mojej władzy. Ale widzę że masz ochotę na solo. Co powiesz na...-przerwał, po czym uderzył w miejsce uprzednio zranione nożem-...na to-dokończył z uśmiechem
Skuliłem się w bólu. Ale nie mogłem dać mu satysfakcji ze zwycięstwa. Dlatego powstałem. Wtedy on uderzył ponownie. Ponownie w to samo miejsce
-I co? Nie jestem wielki?
-Jest... Jesteś malu...tki jak mysz-wyjęczałem
Wtedy on chciał po raz kolejny uderzyć w to samo miejsce, jednak ja złapałem go za jego pięść, a drugą ręką uderzyłem w twarz
-Ała-wykrzyczał-Jak śmiałeś? Chłopaki, przytrzymajcie go
Nie miałem sił, by uciekać
-Sam sobie nie poradzisz? I uważasz się za wielkiego?
-Puśćcie go. Sam sobie z nim poradzę
Zamachnął się, uderzył w moją twarz. Potem jeszcze w nos. Zaczęła lecieć mi krew
-Heh. Nie poddasz się?
-Nigdy!-krzyknąłem i uderzyłem go w żołądek. Upadł na ziemię zwijając się z bólu
-Może ty się zechcesz poddać?
-...
-Milczenie oznacza zgodę-powiedziałem, po czym dodałem-dłużej męczyć cię nie będę. Wybacz, ale ktoś na mnie czeka

czwartek, 1 listopada 2007

Untitled 18

-Poczekaj jeszcze trochę, niech wyschną do końca-powiedziała Karolina
-Przykro mi, muszę iść. Na słońcu szybko wyschną
-No dobrze, idź
Podszedłem do niej
-Pa-szepnąłem jej na ucho, po czym pocałowałem w policzek
-Pa

Szedłem drogą z której przyszedłem. Spodziewałem się, że zostanę zaczepiony przez kogoś z paczki "niskiego". Jednak pomyliłem się. Nikogo nie było. Spokojnie więc wróciłem do swojego domku.

-Synu, mamy dla Ciebie kilka informacji
-No, słucham
-Po pierwsze, to że niedługo wyjeżdżamy
-Co?
-To co słyszałeś. Wracamy do domu. A myślałeś że zostaniemy tu na wieki?
-Ile jeszcze?
-Kilka dni. Wyjechalibyśmy wcześniej, jednak ktoś z dalszej rodziny Twojej mamy nalegał, abyśmy ich odwiedzili. Tak więc zrobimy to jutro. A pojutrze możemy już wracać do domu
-Ech-wzdechnąłem
-Co Ci?
-Nic...-powiedziałem. Domyślałem się że to dwa ostatnie dni znajomości z Karoliną. Ciężko będzie wracać do domu bez niej
-Synku, dlaczego masz mokre ubrania?-zapytała moja mama...