O mnie

Łuków, lubelskie, Poland

poniedziałek, 17 grudnia 2007

Untitled 24

-To tu...
-Tu?-dopytałem-To nie możliwe. Coś wam się pomieszało
-To na pewno tu...
-Nie, to nie może być tu
-Wejdźmy do środka i sprawdźmy...

Wszedłem przez dobrze znany mi już próg domu Karoliny. Nagle wszystko w moim wnętrzu zaczęło się burzyć. Cały mój świat zdawał się podążać w kierunku niechybnej zagłady. Powoli docierała do mnie myśl co to oznacza.

-Dzień dobry-rzekli moi rodzice
-Ach, witamy szanownych gości-odpowiedzieli ludzie których do tej pory nie widziałem w tym domu. Jak to się stało że wcześniej ich nie zauważyłem?
-Dzień dobry-rzuciłem. Na nic więcej nie było mnie stać. Tylko na krótkie "dzień dobry"
-Witamy. Zapewne nie chcesz siedzieć z takimi starymi prykami jak my. Pozwolisz że my obgadamy z Twoimi rodzicami stare dobre czasy, a Ty poznasz kogoś bardziej w Twoim wieku... Chodź za mną.
Posłusznie wykonałem rozkaz. Nic innego nie mogłem zrobić w swoim położeniu. Mężczyzna wskazał mi drzwi pokoju, w którym byłem już nie raz
-Za tymi drzwiami czeka na Ciebie Twoja kuzynka. Jest uprzedzona o Twojej obecności. Po prostu tam wejdź, ja już pójdę

Chwilę tłukłem się z myślami. Zastanawiałem się co począć. Postanowiłem spotkać się ze swoim przeznaczeniem...

Podobało się? Planuje jeszcze nie jedną część, a świat głównego bohatera legnie w gruzach, lecz na ruinach powstanie nowy. Czy lepszy? Przekonacie się w krótce

wtorek, 11 grudnia 2007

Untitled 23

-Zostań jeszcze trochę...-
-Chciałbym, ale wiesz, że nie mogę...-
-Och...-
-Moi rodzice uważają że powinniśmy do kogoś w gości pójść...-
Karolina chciała żebym z nią został. Również i ja chciałem u niej pozostać, lecz nie było innego wyjścia jak ewakuacja
-Spróbuje Cię jeszcze odwiedzić przed wyjazdem-
-No, dobrze...-widziałem wyraźnie smutek wypisany na jej twarzy
-Żegnaj...-powiedziałem. A ona spojrzała na mnie i powiedziała
-Pocałuj! Nie daruje Ci jeśli pójdziesz bez buziaka ode mnie, a ja zostanę sama, bez Twojego buziaka-
Nie sprzeciwiłem się temu. Wyciągnąłem ręce w jej stronę, następnie objąłem ją i dałem jej to czego oczekiwała

-Synu, gdzieś ty się podziewał?-rzekła moja mama po mym powrocie
-Nie ważne. Później nam opowie. Teraz niech szykuje się do wyjścia-odrzekł tato
-Dokąd idziemy?-
-Do rodziny twojej mamy. Jej...-
-Nie o to mi chodzi. Daleko gdzieś idziemy?-
-Zobaczysz-

Następna część miała być ostatnią. Za bardzo się jednak przywiązałem do tej opowieści. A więc historia nie skończy się na Untitled 24

Untitled 22

Obudziłem się koło niej. Ona spała, ale jej ręka zdawała się wciąż pieścić moją głowę i głaskać moje włosy. Teraz była szansa, aby niepostrzeżenie wymknąć się z jej pokoju... Wystarczyło tylko sięgnąć po klucz... Lecz nie chciałem jej zawieść. Zdążyłem dostrzec jak wielkim uczuciem i zaufaniem mnie darzyła. Postanowiłem jednak zaczekać aż się obudzi i sama mnie wypuści. W końcu moje położenie było dosyć przyjemne...


-Uaaa-ziewnęła Karolina
-Witam pannę-powiedziałem
-Cześć... Pewnie głodny jesteś... Zaraz coś Ci przygotuje-
-Ale ja właściwie chciałem wrócić do rodziców-
-Nie chcesz zostać ze mną?-
-Ależ chcę... Tylko... Moi rodzice... Eee... Mogą się trochę martwić-
-O to Ci chodzi...-
-Tak. Właśnie o to-
-To napisz do nich. Napisz "mamo, jestem bezpieczny" czy coś w tym stylu-
W sumie miała rację. Mogłem to przecież zrobić... Nie spodziewałem się, że zechce mnie ona tak długo przetrzymywać u siebie...
-Tak zrobię-
-Chcesz mleczka z płatkami?-

niedziela, 9 grudnia 2007

Untitled 21

-Muszę już iść-wyszeptałem
-Nie odchodź. Nie wiesz kiedy znowu się spotkamy-
-Muszę...-
-Proszę-zapłakała-jeszcze trochę. Chcę się rozkoszować ostatnimi chwilami z Tobą...-
-Ależ nie są one ostatnie. Jeszcze się zobaczymy-
-Ale kiedy?-rzekła ocierając łzy
-Wtedy, gdy przyjdzie odpowiednia pora-
-Mam taki skarb, a muszę go opuścić-
-Jeszcze zostanę chwilę...-spojrzałem na zegarek. Zbliżała się godzina 20:00

-Teraz to już muszę iść-dochodziła 23:30
-Nie-powiedziała
-Ale ja muszę...-
-Nie wyjdziesz-dodała. Zobaczyłem że podchodzi do drzwi. Po chwili usłyszałem trzask zamykanego zamka
-Co robisz?-spytałem
-Zostaniesz tu. Do rana-
-Ale ja...-
-Bez dyskusji, to nasze ostatnie wspólne noce-
-No... Dobrze... Zostanę...-spojrzałem jak wieszała klucz na sobie tak, że zawisł na wysokości jej klatki piersiowej. Pomyślałem, że nie będę tam chał swoich rąk. Ona podeszła do mnie i siadła na kanapie za mną. Ja dosiadłem się do niej
-Połóż się...-rzekła słodkim głosem-Połóż swoją głowę na mych nogach
Zrobiłem o co kazała... Zaczęła mnie głaskać, aż w końcu usnąłem. Zanim jednak to się stało, pamiętam że wtuliła moją głowę w swoją pierś. I pożałowałem, że nie będę mógł trwać przy niej wiecznie...

sobota, 8 grudnia 2007

Untittled 20

Krótki wstęp: po dość długiej przerwie kontynuacja... Mam nadzieje że się spodoba. To już prawie koniec

-Co Cię zatrzymało?
-Drogę zatorowała mi mała przeszkoda którą musiałem usunąć
Mówiłem ze zmęczeniem. Uderzenia gościa zrobiły swoje. Strasznie boli...
-Uch-jęknąłem
-Co się stało?
-Tamta przeszkoda miała ręce i nogi. Chociaż trochę krótkie
-Aha... A więc o czym chciałeś rozmawiać?
-Wiesz... Chyba nie myślałaś, że będe tu na wieki...
-To Ty tutaj nie mieszkasz?
-Mieszkam wiele kilometrów stąd... No i nie długo wyjeżdżam...
-A kiedy do mnie wrócisz?-powiedziała ze smutkiem w głosie
-Nie wiem. Jest mi bardzo przykro że muszę Cię opuścić... Nie chcę tego robić, ale muszę...
-Rozumiem... Zostań... Ze mną... Będziemy mieli się na cały czas...
-Chciałbym, ale wiesz, że to niemożliwe...
-Tak, wiem...-powiedziała
Po czym rozpłakała się i opadła w moje ramię
-Nie chcesz zostać, już Ci się znudziłam, tak?
-To nie tak...
-A jak? Nawet nie dopuszczasz możliwości by się udało...
-Postaram się zrobić co w mojej mocy
Przytuliłem ją mocniej, po czym sam zapłakałem...